piątek, 4 stycznia 2013

I am a cause of your headache



Kyousuke Hikari 

Data urodzenia: 9 czerwca
Wiek: 16
Wzrost: 175cm
Waga: 53kg
Orientacja: Cztery punkty w skali Kinsey'a
Dom: Sozoari
Klasa: VI
Krew: Mugolak
Różdżka: 12 cali z drewna czerwonego dębu, pióro feniksa
Patronus: Surykatka
Bogin: Banshee

Garść informacji:
W przypadku Hikariego nie można o jego przeszłości wiele ciekawego powiedzieć. Jest dzieckiem dwóch niemagicznych. Matka chłopaka, Megumi, jest niską, drobną ślicznotką, bardzo przywiązującą uwagę do swojego wyglądu. Natomiast jego ojciec, Akihisa jest wysokim, wyjątkowo szpetnym mężczyzną, dlatego też oboje uważają, że chłopak po nim odziedziczył wyłącznie wzrost oraz kilka cech charakteru.
Akihisa pracował jako szef sporej korporacji, zaś Megumi miała swoją własną sieć perfumerii specjalizującą się w sprzedaży kosmetyków dla kobiet. Przed rozpoczęciem nauki w szkole magii mieszkał z rodziną w Yokohamie. Trenował pływanie, a nieraz zdarzało się nawet, że udało mu się za to coś zdobyć. Nie jednokrotnie był zmuszany do uczęszczania na lekcje pianina, aczkolwiek nie podobało mu się to do tego stopnia, że robiąc z siebie głupka, zawsze udawał, że nie rozumie o co chodzi, żeby jego rodzice w końcu odpuścili i dali mu spokój. Hikari prowadził zwyczajne życie, nie miał styczności z magią, aż do momentu otrzymania listu z Sakuranu.
Często spędzał wolne popołudnia w ogrodzie za domem, to jego właśnie brakuje mu najbardziej w Sakuranie i zamiast tego wymyka się wieczorami poza teren szkoły na spacer po górach. Podoba mu się to, aczkolwiek nie zdaje sobie sprawy, z tego że włóczenie się po lesie po zmroku nie jest najlepszym pomysłem. Jest raczej pilnym uczniem, jednak przez to, że uważnie słucha tego co mówi się do niego na zajęciach, nie odczuwa potrzeby siedzenia nad książkami godzinami. Jest aktualnie w przedostatniej już klasie. Nie wie co robić po zakończeniu szkoły, ale nie specjalnie się tym przejmuje.

                                       Pokaż kotku co masz w środku:      

Na pierwszy rzut oka, widzimy poważnie wyglądającego mężczyznę, który wydaje się być wiecznie niezadowolonym gburem. Jest to po części prawda, jednakże każdy ma wady i zalety. Mówiąc skrótowo. Hikari jest trochę zadufanym w sobie, sprytnym dzieciakiem o racjonalnym myśleniu. Nie jest typem lizusa i zawsze musi dorzucić swoje trzy grosze.  Nigdy nie działa bez
wcześniejszego zastanowienia się. Do zrobienia czegokolwiek potrzebuje motywacji, sporej motywacji. Mimo tego, że czasem jest kompletnym samolubem to jak najbardziej ma dobre serce oraz martwi się o życie drugiego człowieka, jeśli ma on kłopoty. Jest nerwusem, zazdrośnikiem i choć nie wygląda jest również rozgadany. Jeśli ktoś potrafi do niego dojść może odkryje w nim ten fragment kochanego wrażliwca, jednakże najpierw należy zwyciężyć starcie z upartym dzieciakiem, który boi się przyznać do własnych lęków. Choć wygląd może mylić, chłopak posiada poczucie humoru. Nie jest typem romantyka, jest raczej prostolinijny i nie cierpi, gdy ktoś owija przy nim w bawełnę, szybko się wtedy irytuje.
Kto za kim?
Patronem Sozoari jest Amaterasu, tak więc Hikari nie chcąc kombinować staje za cesarzem, gdyż doszedł do wniosku, że tak długo jak on ma święty spokój, władza nie musi się zmieniać. Z drugiej strony nie zagłębia się w tematy powiązane z wojną, żeby przypadkiem nie przysporzyć sobie kłopotów.
A kiedy patrzy w lustro:
Przede wszystkim Hikari wygląda na zdecydowanie starszego niż jest w rzeczywistości. Nie raz zdarzało się, że ktoś przypadkiem dodawał mu lat. Oprócz dojrzałego wyglądu można o Kyousuke powiedzieć, że posiada urodę przeciętnego Japończyka, aczkolwiek jest w nim coś co przyciąga wzrok. Zdecydowanie można tu mówić o uroku osobistym. Na świat spogląda dużymi czekoladowymi oczami. Jego troszkę dłuższej długości włosy mają odcień ciemnego brązu. Skóra Kyousuke jest raczej blada i delikatna. Uśmiecha się pogodnie, ukazując szereg białych zębów.Jest wysoki jak na nastolatka i to w dodatku Azjatę. Jeśli chodzi o budowę, to nie posiada on raczej ciała kulturysty. Jest szczupłym mężczyzną, a według skali BMI ma on niedowagę.



Opowiedz o sobie coś jeszcze:

~*~Nie cierpi kiedy ktoś zdrabnia jego imię.
~*~Do czytania zakłada okulary.
~*~Jest beznadziejny w lata na miotle
~*~Kiedyś chciał spróbować gry w Quidditcha, aczkolwiek doszedł do wniosku, że nie da rady, tak więc nawet nie próbował zacząć.
~*~Lubi jeść owoce, głównie poziomki i maliny.
~*~Ma schowany w szafce nocnej nóż sprężynowy, gdyż nie ufa w pełni zaklęciom obronnym.
~*~ Zawsze nosi na szyi nieśmiertelnik, ukryty pod koszulką, który należał do ważniej dla niego osoby. Nigdy się nigdzie bez niego nie rusza.







Od Autorki
Witam wszystkich i każdego z osobna.Od razu chciałabym zaznaczyć, że jestem otwarta na wszelkie powiązania. Im kreatywniej tym lepiej, czyż nie? c: Karta jest dość niedopracowana, aczkolwiek obiecuję, że poprawię ją wkrótce.  Mam nadzieje, że będzie nam się miło pisało, a mój mały Hikari przypadnie wam do gustu. Dawcą twarzy Kyousuke jest Takeru Sato. Cóż nie mam chyba już nic więcej do powiedzenia.Jeszcze raz witam wszystkich serdecznie ^.^

83 komentarze:

Anonimowy pisze...

Mira
[ kawaiiiiiiiiiiiiiiiiiiii, śliczny on ^^ ja po watek przyszłam xD]

SoEun Kim pisze...

[W imieniu Dyrekcji witam na blogu i życzę miłej zabawy! :)]

Shiki pisze...

Furuyama słysząc "sensei" od razu drgnął w krześle i z odruchu rzucił w stronę ucznia trzymaną w ręku czekoladką.-A, Kyou-chan...podejdź.-mruknął.-widziałem przez okno...chyba nie radzisz sobie z lataniem, co?-spytał od niechcenia.

wilczyca pisze...

Mira:
[ja go chce ... dawaj ..głodna "wiedzy" jestem, pfu... tzn Mira jest baardzo chętna go "rozgryźć. To taki żarcik xD a tak serio.. powiem tak iz ja się standardowych legend o wampirach to nie trzymam. Poza barem można ja znaleźć w różnych miejscach, lecz nie zbliża się do szkoły. W dzień czasem też ja widać, ale nieczęsto, wtedy albo śpi albo pracuję w domu]

Shiki pisze...

-nie marudź tylko zjedz jak już złapałeś...potem sprawdzę...-odłożył pracę na bok.-em...a w czym masz problem...z tym lataniem? Kyou-chan?

Unknown pisze...

[Wiesz... jak go Philip wystawił do wiatru to co miał zrobić? xDD Wpakował się w wielkie bagno, pracuje dla Yakuzy - poprzez szantaż i Chrisa - no i spełnia popołudnia wraz z Chrisem swoją drogą xD Wątek zawsze i wszędzie, ale dzisiaj nie mam siły go wymyślić :(]

Unknown pisze...

[Chris był tym szantażem, bo widzisz Ryu się doskonale opierał namowom, więc Yakuza, a konkretnie Kazuma, pociągnął za sznurki. Zaczaił się na Chrisa i zmusił go do pracowania dla nich, a przecież Ryu - Chrisa tam nie zostawi samego na pożarcie xD
Welcome back :P
Okay, moje dwie pozostałe postaci będą się cieszyć xD Tylko jak możesz to zbieram komentarze pod kartą Ryu... z czystego lenistwa, nie chce mi się logować na 3 maile na raz ^^ ]

Shiki pisze...

-Taaa...to może cię nauczę? Co Kyou-chan? Zobaczysz będziesz śmigał na miotle.-zaproponował biorąc czekoladkę.

Unknown pisze...

[Ano nie głupi... tylko Chris po prostu musiał dać się złapać T^T I zabolało... xD
Pomysły mi pasują, jestem Ci za nie wdzięczna jak diabli! :*:*:* Moja wena ogranicza się ostatnimi czasy do nauki japońskiego xD]

Shiki pisze...

-Spoko, pomogę ci. Powiedz kiedy masz czas i cię potrenuję.-wzruszył ramionami.

Shiki pisze...

-Około 16 jestem wolny. Kyou-chan.-uśmiechnął się.

Shiki pisze...

-Jasne KYOU-CHAN-warknął zanim chłopak wyszedł.

***

Następnego dnia Furuyama czkał w umówionym miejscu z miotłą w ręku. Nie lubił jak ludzie się spóźniali.

Anonimowy pisze...

Mira:
[zwykle pija syntetyczna, lecz nie ma ona dobrego smaku wobec tego pożywia się dodatkowo na zwierzętach. Jesli chodzi o ludzi to albo sa to dowolni dawcy albo ktoś kto sobie popadnie u niej nagrabił - dodatkowo, zwykle klientów z baru nie tyka w jego wnętrzu i na jego terenie (cos jak neutralne pole)]

Shiki pisze...

-No nie wiem KYOU-CHAN...skoro tu stałeś wypadałoby wyjść a nie sie chować. W końcu będę cię uczył z dobrej woli...-jego ogon zaczął się niebezpiecznie kołysać.-idziemy na większą przestrzeń.

Unknown pisze...

[Masz taką chwilę jaką tylko chcesz! <3
Ano... szczęściara!!!! Ja się sama uczę korzystając z portalu busuu.com ^^" oraz pomocy naukowych :) Powodzenia od września :) ]

Unknown pisze...

[o ja cię... <3 już próbuję się ogarnąć]

Ryosuke wcale się nie zdziwił, kiedy znów dostał odsiadkę. Powroty przed całkowitym zaciemnieniem zazwyczaj nie należały do jego najbardziej udanych, ale co na to poradzić? Woźny po prostu już na niego czekał, a on tak po prostu pozwolił mu się złapać. Nie było sensu udawać, że się czegoś nie zrobiło. Odsiedzi swoje i po sprawie. Ziewnął szeroko rozkładając się wygodniej na ławce i przymykając oczy, kiedy jego uwagę zwróciło skrzypienie drzwi i już za chwilę miał przed sobą jakiegoś nieszczęśnika.
- Za wypad do Tokyo - odparł beznamiętnie. - Był udany, dziękuję za troskę - dodał zaraz, ponownie układając sie wygodniej na ławce. - A ty?
Ryu

Shin zmrużył niezbezpiecznie oczy i pokręcił przecząco głową.
- Mówiłem ci, że to był twój ostatni raz - oznajmił chłodno. - Nie dam ci jej znowu, złapią cię i będzie po mojej mapie - żachnął się, po czym zgrzytnął zębami. - Ewentualnie... - uniósł palec w górę. - Ale tylko EWENTUALNIE... mogę ci pomóc stworzyć kopię.
Shin

Kanzaki wyszedł z klasy w lepszym nastroju niż zwykle. Wreszcie się coś zadziało i na zajęciach nie było nudno, jednak by potrzymać Kyousuke trochę w niepewności wyszedł zapalić. Po drodze zamienił słowo z opiekunem Soazari, który zaalarmowany wybuchem przybiegł zapytać co się stało. Zełgał, że to na pokaz, po czym pożegnał się z profesorem. Wszedł do klasy spokojnie i przysiadł na biurku.
- Jak będziesz sprzątał takim tępem, to spędzimy tu wieczność - westchnął przeciągle. - A ja liczyłem na to, że jeszcze sobie porozmawiamy o tym twoim eliksirze...
Hiroto

Shiki pisze...

-moje poczucie humoru ma się dobrze...-warknął.-Kyou-chan...odpowiada ci ta polanka?-spytał wskazując na dość spory kawałek wolnej przestrzeni.

Shiki pisze...

-ok...Kyouske...-wsiadł na swoją miotłe i zawisł lekko w powietrzu 2 metry nad ziemia.-wsiadz na miotłe...

Shiki pisze...

-no...pomyśl o tym żeby się wzbić...pomyśl jak odrywasz stopy od ziemi...-tłumaczył.-wyobraź sobie że latasz i ten obraz przelej na rzeczywistość.

Anonimowy pisze...

Mira:
[osobiście to przeszkód nie widzę ^^ mogą się spotkać w jej chacie ;)]

Shiki pisze...

-No...-westchnął zlatując.-łatwiej będzie ci najpierw pokazać jak to jest latać. Wskakuj.

Shiki pisze...

-Masz zobaczyć jaka to frajda...-uśmiechnął się do niego powoli startując.

Shiki pisze...

-Zbyt dobrze latam, trzymaj się.-przyspieszył robiąc kilka fikołków. Podleciał ponad drzewa pokazując niesamowity widok na góry.

Shiki pisze...

-uwielbiam. Jako uczeń byłem szukającym. Najlepszym jakiego kiedykolwiek miała drużyna. Pokażę ci coś...-mówiąc to ruszył w stronę najwyższej wieży.

Shiki pisze...

-no...chciałeś ale nie umiesz latać? Wiesz...latanie serio nie jest trudne.-mruknął.-jest coś co bardzo lubisz? Jakieś jedzenie? Przedmiot?

wilczyca pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Anonimowy pisze...

Mira:
W tym tygodniu postanowiła sobie zrobić wolne i poleniuchować, więc wzięła parę dni w barze i zajęła sie szkicami projektów. Niektóre powinna była złożyć już dawno, ale nie miała czasu. Ledwo co si wyrobiła z remontem domu od środka. Z tego powodu "przywołała" teczkę z pokoju na górze i zabrała sie do pracy.
Po pewnym czasie usłyszała pukanie do drzwi, które z poczatku olała, ale natarczywie ktoś tu chciała ja nawiedzić. Przeszła z salonu do drzwi frontowych i otworzyła je , zacieniając poły szlafroka na jej skąpym wdzianku.
- taak? - zapytała uprzejmie mierząc chłopaka wzrokiem od głów do stóp i czekała z uprzejmym uśmiechem.

Shiki pisze...

-a to takie dziwne że jestem miły dla uczniów? Sam nim byłem jakieś 8 lat temu więc nie widzę w tym nic odbiegającego od normy. Niektórzy się już tego nauczyli że ja zawsze pomogę w potrzebie...no ale nie odpowiedziałeś mi na pytanie dla mnie dość istotne.

Shiki pisze...

-No widzisz ja taki nie jestem. Uważam że uczniowie bardziej mnie będą lubić i mi ufać kiedy będę bardziej ich przyjacielem...nie uważasz ze to lepsze niż karanie?-zwolnił trochę.-No istotne...bo muszę cię jakoś zmotywować.

Heiwajima Yui pisze...

{Cześć, czy mogłabym zaproponować wątek? c:]

Unknown pisze...

[Mam zapalenie płuc i zaliczenia na studiach. Jeżdżę tylko na zaliczenia i czuję się fatalnie. Jestem okropna ^^ ]

- Amakusa Ryu - wyciągnął do niego dłoń i uścisnął ją nieco, bo tak wypadało. - Jedyny przypadek, któremu udało się wkurzyć Furuyamę - dodał zaraz. - Do usług - ukłonił się przed nim. - Albo może nie jedyny... - spojrzał na niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Może ktoś tutaj go doścignie? Być może, kto wie. - Za to na pewno pierwszy - dodał spoglądając teraz na pilnującego ich nauczyciela. - Zapowiadają się długie godziny - westchnął przeciągle. Naprawdę miał co innego do roboty niż siedzenie w tej obskórnej klasie, ale kto go tam chciał słuchać. No właśnie... kto? Nikt.
Ryu

[btw...jakim mężczyźnie? toż to chłopak jeszcze jest xD]

Shin obrzucił go tylko spojrzeniem, po czym spojrzał jeszcze do klasy zastanawiając się co robić.
- O której konczysz zajęcia? - zapytał go rzeczowym tonem. - Bo tak się składa, że ja właśnie je skonczyłem - dodał zaraz uznając, że małe wagary nie zagrożą jego pozycji ani trochę. - Wyprowadzę tylko Ducha, bo dawno nie był na polowaniu - dodał spokojnie. - Możesz mi towarzyszyć... a potem pójdziemy do biblioteki, wcześniej odwiedzając Kanzakiego. Shiki nie da tobie przepustki bez pytania, Kanzaki da - wyjaśnił na jego pytające spojrzenie. Trzeba było wiedzieć jak się ustawić.
Shin

Hiroto przywołał do siebie jego kociołek, ustawiając przed biurkiem, po czym to samo zrobił ze składnikami, których użył chłopak.
- Co chciałeś osiągnąć? - zapytał go po prostu, jednym ruchem różdżki kończąc sprzątanie za niego. Dość się nacierpiał. Czas było przejść do ciekawszej części szlabanu. - Zdefiniuj mi efekt i dojdziemy małymi kroczkami do tego co poszło nie tak - oświadczył siadając sobie wygodniej na biurku. Nie należał do nauczycieli, którzy gnębili za kreatywność, ba nawet chciał im przy tym pomóc. Bez kreatywności nie było nowych pomysłów, a bez nich nauczanie nie miało sensu. Świat się zmieniał, musiały też zmienić się eliksiry.
Hiroto

Unknown pisze...

[Jakoś szczególnie mnie nie dziwi, że twarzyczka jest Tobie znana, haha. Wręcz w pewnym sensie ułatwia sprawę. c: Sugestie co do wątku... Mamy dwóch facetów, obydwoje są z Sozoari, także to mamy z głowy. Skoro Kyosuke nie potrafi latać na miotle, może Milo mógłby mu w tym pomóc?]

Shiki pisze...

-Ech...to mi za wiele nie pomaga...a coś co jest dla ciebie ważne?-spytał ponownie.

Unknown pisze...

- Ja latałem u Furuyamy pod sufitem raz, za drugim razem musiałem zostać niszczyć stare sprawdziany ręczną niszczarką do papieru... była tego masa - westchnął na samo wspomnienie. - Ale teraz już chyba przywykł do moich numerów - wzruszył ramionami unosząc zaraz lekko brew i spoglądając na nauczyciela.
- No... jak widzę robię tu za aniołka - roześmiał się serdecznie, wyciągając z plecaka kilka mikstur, których jeszcze nie przeeksperymentował. - Ta...powinna go uciszyć, a ta sprawić, że będzie czuł pożądanie do pierwszego przedmiotu który zobaczy - wyjaśnił stawiając je na ławce. - Jeszcze nie testowane... szukam chętnych do eksperymentu.
Ryu

- Tak, tak... on nie lubi dawać takich przepustek. Zawsze węszy spisek - wywrócił oczyma Shin. - No to stoi. Najpierw Duch, potem Kanzaki, a potem biblioteka - przedstawił mu plan działania. - Jak dobrze pójdzie wrócimy na kolację. Oczywiście tworzenie takiej mapy nie jest takie proste... wymaga sporo umiejętności i Furuyama też taką ma - skrzywił się.
Shin

Kanzaki przykucnął przy biurku patrząc na listę składników. Pokiwał nieco głową.
- A co? Chcesz wrócić do sprzątania? Moje zaplecze jest w opłakanym stanie - rzucił mimohodem, bo skoro Hikariemu się tak spieszyło do sprzątania, to on oczywiście nie miał nic przeciwko temu. - Chciałbym żebyś mi zapisał składniki i proporcje w jakich ich użyłeś - rzucił rzeczowym tonem podając mu papier i długopis. - Zaraz zobaczymy czego tu zabrakło...
Hiroto

Unknown pisze...

- Oj chyba tego nie chcesz...potem Shiki się na tobie uweźmie i masz przerąbane - pokręcił głową. On na szczęście miał już ten etap za sobą. Póki co wrócił do łask Furuyamy, acz nie wiedział czyja to była zasługa. Między bogiem a prawdą, to Shiki musiał chyba się przyzwyczaić do jego wybryków po prostu.
- Spełnia wszystkie warunki potencjalnego królika doświadczalnego - Ryu wstał z miejsca i podszedł do biurka nauczyciela, siadając sobie na nim lekko. Zagrania spontaniczne zawsze były najlepsze. - Sensei, co sądzisz o tej całej wojnie? Mam trochę mętlik w głowie i nie bardzo wiem po jakiej stronie się opowiedzieć - wyjaśnił łżąc jak z nut.
Ryu

Shin roześmiał się serdecznie.
- Ale on mi wcześniej z moją pomógł. Już teraz nie będę potrzebował pomocy - przyznał szczerze. - Widzisz znalazłem instrukcję obsługi w Hogwartcie. Wypróbowałem i trochę nie grało. Powtórzyłem to samo z Sakuranem i również nie zagrało. Furuyama-sensei wskazał mi mój błąd - oznajmił unosząc kciuk do góry. - Teraz już nie będzie potrzeba jego pomocy. Ja tylko cię ostrzegam, że on też ma taką mapę - oznajmił. - I lubi na nią spoglądać - dodał jeszcze wzdychając ciężko. Nie dopowiedział już, że ostatnio robi to rzadziej, bo ma się kim zajmować.
Shin

Hiroto puścił jego słowa o zapleczu mimo uszu. W końcu i tak nie rzucił tej groźby na poważnie. Nie dałby nikomu tam sprzątać. Jeszcze by mu posprzątali nie to co trzeba.
- Nie lubię wlepiać szlabanów za kreatywność - odparł w końcu, przekreślając kilka składników i dopisując parę innych. - Wolę z takimi uczniami przedyskutować ich błędy i jeśli są chętni do eksperymentów pomóc im w osiągnięciu celu - wzruszył ramionami. - Jeśli ci się coś nie podoba możesz wyjść - wskazał dłonią kierunek wejścia. - Albo zostać i przyrządzić eliksir jeszcze raz - podał mu kartkę do ręki.
Hiroto

Unknown pisze...

[O, tak więc słuchasz kpop'u? Jakiś ulubiony zespół? Tak więc jeśli nie masz nic przeciwko, możesz zacząć, hahah. c:]

Unknown pisze...

Udało mu się w końcu nakłonić nauczyciela do wyjścia z klasy, po to tylko by przyniósł odpowiednie materiały na potwierdzenie swojej teorii. Ryu w końcu tak bardzo chciał zgłębić historię cesarstwa i jego poglądów że ustna historia mu nie wystarczyła. Korzystając z okazji skropił eliksirami kawę mężczyzny po czym odebrał od niego książki i wrócił z nimi na miejsce jak na grzecznego ucznia przystało.
- Naprawdę? Mówisz do niego 'sensei'? Myślałem, że się już do tego przyzwyczaił - wrócił do poprzedniej rozmowy, otwierając jedną z książek na pierwszej stronie.
Ryu

- Źle naniosłem zaklęcie maskujące i to popieprzyło całą resztę - przyznał spokojnie Shin, po czym pokręcił lekko głową. - No to już będzie zależało od twojego sprytu, bo pelerynę niewidkę już sprzedałem komuś innemu - dodał wzdychając teatralnie. No może niedosłownie sprzedał. Wypożyczył. Wszedł do swojego dormitorium i przywołał do siebie Ducha, by wraz z nim wrócić do chłopaka.
- Daj dłoń - polecił mu. Wilkor musiał go obwąchać, bo inaczej mógłby coś nieopacznie zrozumieć, a wtedy biada Kyou.
Shin

- Planujesz zostać nauczycielem? - Hiroto uniósł brew, a jego wzrok przez pewną chwilę mówił 'nie wiesz co robisz...lepiej trzymaj się od tego z daleka', ale zaraz pokręcił głową. - Na twoim miejscu jeszcze bym się nad tym zastanowił.
- Oh nie...moja wolność przez ciebie zostanie ograniczona - jęknął teatralnie, chwytając się za serce. Postawił przed nim kociołek i spojrzał na to oko węża.
- Na upartego mógłbyś je dodać, ale musiałbyś je wcześniej dobrze oporządzić. Wymyć, wygotować, wysuszyć i pokruszyć - wymienił odpowiednie kroki. - Widzisz, oko węża jest zdradliwym składnikiem...
Hiroto

Shiki pisze...

-Ta spoko. Może być.-Wylądował na wierzy.-Daj go.-wystawił rękę.-jakoś cię muszę zmotywować.

Unknown pisze...

- Dziwne...na moje 'sensei' już nie działa - żachnął się Ryu. Czyżby wypadał z wprawy? Potrząsnął głową. Nie, to musiało być coś innego. - Hm teoretycznie piętnaście minut od wypicia - wyznał szczerze. - Ale nie wiem jak długo będzie utrzymywać się efekt...sęk w tym że chciałem by utrzymywał się tylko tydzień...
Ryu

Wilkor obwąchał jego dłoń po czym polizał go po niej i wrócił do Shina, który poklepał go po głowie jak dobrego pieska.
- Nie musisz się go bać, póki nie robisz mi krzywdy - roześmiał się serdecznie. Duch był lepszym obrońcą niż mógł sobie wyobrazić. Sam nie do końca wiedział jak to się stało.
- A zatem najpierw spacerek i polowanie na jelenie. To jego przysmak...tylko lubi dzielić się posiłkiem - skrzywił się.
Shin

- Nie radzę z dobrego serca. Szkoła nie nadaje się dla nikogo. Tylko wariaci przychodzą uczyć - wyjaśnił jakby był znawcą, a przecież sam w niej siedział. Poczochrał go po włosach jakoś tak z odruchu.
- Tak, oko węża mogło być przyczyną wybuchu brei - Hiroto nie pomagał mu przy warzeniu eliksiru, był tylko obok nadzorując go. - To kogo chciałeś zamienić w dziewczynę? - zagadnął go. - Samego siebie? Hm...pewnie chcesz faceta poderwać - rzucił przypuszczenie.
Hiroto

Unknown pisze...

- Wieczność - zaprorokował Ryu, a nauczyciel próbujacy kawę spojrzał na swój kubek z niesmakiem. Jakoś mu nie wchodziła. Wypił ją jednak i po chwili zaczął gdakać. Ryu uniósł lekko brew, kiedy mężczyzna wszedł na biurko i zaczął udawać kurczaka.
- Tego nie miałem w planach...ale to jest jeszcze lepsze... - roześmiał się, pokładając na ławce. - To trzeba uwiecznić.
Ryu

- Ano nie jest...no i wiesz na przykład mnie zmusza żebym chociaż spróbował jego przysmaku. Nawet jak mu tłumaczę, że nie lubię surowego mięsa... to i tak czeka aż je spróbuję - westchnął Shin rozkładając ręce w akcie bezradności. - Jak nie spróbuję to czuje się obrażony...zachowuje się jak dziecko i boczy na mnie do kolejnego polowania - wywrócił oczyma.
Shin

- Kyou-chan ja nigdy nie twierdziłem, że wariatem nie jestem - odparował Hiroto, po czym ugryzł się w język. Naprawdę musi poczytać trochę pedagogicznych książek, bo jak tak dalej pójdzie to będzie tu miał reputację nie do końca pedagoga.
- Błędy się zdarzają, jesteśmy w końcu tylko ludźmi - rzucił przyjaźnie. - No cóż... szkoda, bo skoro robisz eliksir to wypadałoby to na sobie wypróbować.
Hiroto

Unknown pisze...

- Dobra, ale jak on sobie tu teraz gdaka... to my mamy czas na opuszczenie sali. Niech sobie gdaka - Ryu spakował swoje rzeczy i już miał wychodzić, kiedy nauczyciel zamienił się całkowicie w kurczaka. Chłopak zamrugał kilkakrotnie, obracając się na pięcie do Kyou.
- Robimy rosół? - zaproponował i przez chwilę naprawdę planował to zrobić, jednakże potem uznał że to byłoby zabójstwo. Cóż...czasem morderstwa są konieczne.
Ryu

- Dlatego miałem trudne chwile próbując przekonać dyrektorkę, że on jest nieszkodliwy - znów podrapał Ducha za uchem, po czym puścił go luźno w las. - Nigdy nie miałeś zwierzaka? Rośliny to co innego niż zwierzaki...
Shin

- O nie... mugolakom błędy zdarzają się rzadziej, niż tym nie mugolakom - odparł Kanzaki. - Bo widzisz mugolaki się starają, a pozostali robią na odwal się - dodał, prezentując całą teorię. Prowadził swoje własne statystyki, ale tym chwalić się nie będzie.
- Tak, na sobie. Tak w ramach nauki...i brania odpowiedzialności za swoje czyny - mruknął tylko. - Ah nie dziękuję, wiem jak to być dziewczyną - puścił do niego oczko.
Hiroto

Unknown pisze...

- Raczej nie przejdzie... - Ryu złapał kurczaka i wsadził go sobie pod pachę. - Ok... może znajdziemy coś w pracowni eliksirów? - zaproponował z powątpiewaniem. Och dlaczego nie był bardziej uważny.
- Jak go odczarujemy, oberwie się nam... tj mi się oberwie, bo ty masz łapki czyste... naprawdę rosół z kury mnie pociąga - kurczak dziobnął go w rękę. - Ała! Sprowadzasz na siebie wyrok...
Ryu

- Moim argumentem był tylko fakt, że w Hogwarcie nic nikomu się nie stało przez te 6 i pół roku... no i że Duch jest u mnie od małego i wychowuje się ze mną - dodał wyliczając na palcach argumenty. Dyrektorka miała trochę obaw, ale po miesiącu zaczęła mieć je mniejsze.
- Nie, tzn czasami tak - przyznał szczerze. - Wiesz jak warczy na kogoś to radzę się nie zbliżać... on jakoś tak wyczuwa ludzkie intencje - westchnął.
- No skoro tak sądzisz - Sawada nie miał w zwyczaju wykłócania się o takie rzeczy. Bo i po co?
Shin

- Szczerze mówiąc to nie znam się na młodzieży, nie wiem co oni myślą, ale tak wychodzi - uśmiechnął się Kanzaki. - Magia istnieje, ale to nie oznacza, że jest lepsza od świata mugolskiego - wzruszył ramionami.
- To się właśnie nazywa unikanie odpowiedzialności za swoje czyny, a co jeśli stałbyś się kobietą na zawsze? - zapytał go spokojnie. - Co jeśli twój klient się taki stanie? Będzie rządał odszkodowania, albo jeszcze gorzej odtrutki...której nie masz - poklepał go po pleach. - No i klapa.
- Tak, a konkretniej jak to być profesor McGonnagall, ale to długa historia - machnął lekceważąco ręką.
Hiroto

Shiki pisze...

Zawiązał naszyjnik na czubku wieży i zleciał na dół.-jak polecisz to sobie go zdejmiesz.-wyjaśnił.

Shiki pisze...

-To jest motywacja do szybszej nauki.-wyjaśnił spokojnie.-No więc zacznijmy jeszcze raz.

Shiki pisze...

-Uspokój się. Jak będziesz chciał go zdjąć to szybciej się nauczysz.-mruknął.-no wskakuj na miotłę uczymy się.

Shiki pisze...

-Nie skacz itp. Uspokój się i wyobraź sobie to co masz zrobić. Wyobraź sobie ze odrywasz nogi od ziemi. Jak ci łatwiej to zamknij oczy.

Shiki pisze...

-Bo może źle to robisz? Wczuj się a nie robisz na pół gwizdka. Chcesz ten wisiorek czy nie?

Shiki pisze...

-Zdaję dlatego tam wisi. Aktualnie tobie latanie potrzebne jest do ściągnięcia wisiorka.-westchnął.-Wszystko można spieprzyć jak się to robi na odpierdol! Poczuj tę myśl.

Shiki pisze...

-I weź tu naucz mugola latać...-pokręcił głową. Wsiadł na miotłę. Postanowił zdjąć mu ten wisiorek., rozumiał jak dla bardzo jest on ważny dla chłopaka

Shiki pisze...

Poleciał na wieżę i zdjął wisiorek.-Oddam mu...tylko gdzie on polał...-rozejrzał się zauważając chłopaka na polanie. Podleciał tam szybko i podszedł do chłopaka.-Hej...chyba nie powinienem go tam wieszać. Głupi pomysł przepraszam...-powiedział dość niechętnie.

Shiki pisze...

"jaka cholera mała...ja tu przepraszam a ten..."-no nic...nie wiem czemu ale masz...zdjąłem go.-mruknął podając mu nieśmiertelnik.

Shiki pisze...

-Proszę...-usiadł obok chłopaka nawet nie pytając się czy może.-Twojego chłopaka...ale mówisz że to za dużo powiedziane. Czemu?

Shiki pisze...

-Wiesz...ja nazywam poważnym związek pomiędzy siedemnastolatkiem a dwudziestopięciolatkiem.-mruknął podając za przykład swój własny związek.-raczej wątpię żeby sobie żartował.

Shiki pisze...

-Ach...w takim razie...jest mi przykro...-mruknął niepewnie. "sam...nie wiem co bym zrobił gdyby Shin umarł."-To smutne...powiedziałeś mu chociaż raz że go kochasz?-spytał cicho.

Shiki pisze...

-to dobrze. Umarł że świadomością że jego uczucia są odwzajemnione. Ale trzeba się podnieść i iść dalej. W końcu znajdziesz osobę którą pokochasz równie mocno i która pokocha też ciebie. Nie znałem go...ale sądzę że chciałby abyś cieszył się życiem.-uśmiechnął się delikatnie do chłopaka.

Unknown pisze...

[Jeju...ale czuję się oszukana przez blogspot. Ja Ci odpisywałam... przepraszam...]

- O tej porze chyba nikogo nie powinno być... - wyszedł za nim szybko zrównując z nim kroku. Każdy zakręt był wielką fortuną losu, ponieważ za nią mógł się kryć nauczyciel. Na szczęście los był im przychylny. Do pracowni eliksirów mieli czystą drogę. Zamknął za nimi drzwi i unieruchomił kurę zaklęciem posyłając ją na biurko nauczyciela.
- Okay... najpierw składniki eliksirów - wyciągnął zmiętą kartkę i wyprostował ją z namaszczeniem, pokazując ją Kyou. Od tego powinno się zacząć szukając odtrutki, prawda?
Ryu

- Bywa, że znika na dwa dni... ale wiesz ja go czasem puszczam samego, beze mnie - odparł Shin. - Hm nie, nie zdarzyło mu się jeszcze coś takiego... - wyznał szczerze. - Próbowałem go za to wypuścić na wolność. No wiesz, w końcu to wilkor jakby nie patrzeć. Dzikie zwierzę...ale zawsze skubaniec wracał. Zrezygnowałem po dziesiątym razie. Nie ma sensu, on i tak wróci.
Shin

- Nauczyciel eliksirów to tylko etap przejściowy w mojej karierze - poklepał chłopaka po głowie. - I co? Po paru latach nauki stwierdzasz, że był to dobry pomysł czy nie? - zapytał go zaraz obserwując mieszaninę, która zaczynała przypominać eliksir. Pachniał dobrze, no i kolor miał znosny.
- Lepiej najpierw znaleźć odtrutkę, a potem to rozprowadzać - polecił mu. - Wiesz zabezpieczysz się przed ewentualnymi niezadowolonymi klientami - dodał z lekkim uśmiechem.
- Tak, innym razem możemy o tym porozmawiać, przy herbacie i ciasteczku... teraz masz eliksir do zrobienia - poklepał go po plecach. - Bo widzisz Kyou-chan za coś ocenę dać ci muszę, bo chyba nie chcesz tego trolla z lekcji, co?
Hirot

Shiki pisze...

-w pewnym sensie się za nikim nie rozglądasz? A o ktoś ci wpadł w oko?-przyjrzał mu się uważnie.-Ja zawsze mam rację, więc luz.

Shiki pisze...

-a nie za dziewczynami? Serio ta szkoła jest naprawdę dziwna...pozytywnie żeby nie było.-roześmiał się serdecznie.-no ale widzisz ja zawsze mam rację. Tak już po prostu jest. Kiedyś może się czasem myliłem ale teraz nie.

Shiki pisze...

-muszę ci przyznać rację...zrozumieć kobiete to prawie nie możliwe a co do mężczyzn ...sam lubię dominować no cóż.-wzruszył ramionami.-dziwna...no wiesz nie w każdej szkole jest tyle uczniów którzy są homo albo bi.-wyjaśnił.-to samo tyczy się nauczycieli.-dodał uśmiechając się lekko.-pomiędzy że po popełnieniu masy błędów jako uczeń nauczyłem się ich nie popełniać znając ich konsekwencje.

Unknown pisze...

[O, to mi miło ^^ Może jakieś pomysły? Bo u mnie naprawdę słabo, proszę nie bić... :c]

Anonimowy pisze...

Mira:
Popatrzyła na dzieciaka jak na kosmitę
- widzę, ze odkryłes cos interesujacego, ale prosimy zejść na ziemię. - na twarzy wypłynął jej sztuczny usmiech - owszem jak widać ktos tu mieszka - dodała - w czymze moge zatem pomócHikari-san? Wygladasz mi na ... ucznia - zamysliła sie - a czy uczniom wolno przebywać poza zamkiem w godzinach nocnych? - zapytała świdrujac go wzrokiem. Przy okazji sprawdzajac czy jego mózg jest podatny na hipnozę.

[wybacz, ze dopiero teraz ale nie ogarniam ostatnio wszystkiego i dopiero teraz odpisuję.]

Unknown pisze...

[Ja poproszę o narzucanie się, bo mój blogspot nie zawsze wrzuci mój komentarz :(]

Ryu wzruszył ramionami i dla niego poszło zdecydowanie zbyt gładko, ale przecież mogli czasem mieć szczęście prawda?
- Mhm... Kyou myślę, że lepiej zacząć od sporządzenia elikisru zapomnienia. No wiesz jak już go odczarujemy, byłoby dobrze gdyby nie pamiętał kto go zamienił w kurę - rzucił pomysłem przeszukując szawki w poszukiwaniu książek. - Alohomora - mruknął chcąc otworzyć kolejną, ale szafka nie chciała ustąpić zaklęciu. - Eh Kanzaki nie jest jednak tak głupi... szkoda - westchnął, łapiąc za te otwarte szafki. - Księga - zrzucił z biurka rzeczy, by zrobić im miejsce.
Ryu

- Gdyby nie wrócił - zastanowił się chwilę, choć tak naprawdę nie było nad czym się zastanawiać. Znał odpowiedź na to pytanie. - Byłoby mi bardzo przykro. Wiesz traktuję go jak swojego najlepszego przyjaciela - przyznał ostrożnie. Wiedział, że dla wielu ludzi było to niepojęte. W końcu wilkor był drapieżnikiem. - Ale musiałbym się z tym pogodzić. W końcu Duch jest wolny. Jak mu się ze mną znudzi, odejdzie - westchnął ciężko, naprawdę chcąc tę ponurą myśl odsunąć od siebie jak najdalej się dało.
- Bałem się na początku, ale potem mi przeszło. Zawsze wracał i był grzeczny... wiesz nie było donoszeń o ofiarach ludzkich, więc - uśmiechnął się do niego szeroko.
- Ty nie lubisz takich drapieżników?
Shin

- Wiesz Kyou-chan już raz uciekłem z Sakuranu - żachnął się, zastanawiając się jak wiele może powiedzieć uczniowi. - Ale potem wróciłem, bo uznałem, że mogę jeszcze trochę pobawić się w nauczyciela - wziął kilka trujących liści i rozdrobnił je w całkowity pył, upewniając się, że są dobrze przygotowane, podał je Kyousuke.
- Owszem zawód nauczyciela jest do bani. Musisz użerać się z uczniami, którzy w większości mają cię w dupie - rzucił. - Ale jest to dobre na odpoczynek od...- zaciął się. - ...od innego zawodu - skończył, uznając że nie chce wdawać się w niepotrzebne szczegóły.
- Jak już mi to zrobisz to będziesz miał pewność, że od 'Kyou-chan' się nie uwolnisz, bo moja kobieca wersja jest zdecydowanie bardziej uciążliwa - poklepał go po plecach.
Kanzaki

Unknown pisze...

[to dobrze xD jesteśmy umówione :P]

Ryu

- Moglibyśmy spróbować rozwalić szafkę... nie używając magii - zaproponował od niechcenia. Nie był w końcu taki zły w te klocki. Posiadanie przyjaciół mugoli i poleganie bardziej na umiejętnościach niż magii dużo dawało. - Ale nie mam pewności czy zawartość by zwyczajnie nie wybuchła - przyznał po chwili.
- O mam! - dotknął palcem eliksiru, który przyda się na zapomnienie. - Potrzebujemy oko traszki, sproszkowany mózg jednorożca, krew żaby, nóżkę jaszczurki i serce mrówki - wyczytał wszystkie składniki. - Dzisas... bardziej skomplikować nie mogli - westchnął ciężko.
- Oj tam, oj tam... czepiasz się... - żachnął się Amakusa, szukając teraz uniwersalnej odtrutki na wszystkie zaklęcia.

Shin

- Może masz rację - zgodził się z nim, skręcając trochę w prawo i przedzierając się przez krzaki aż znaleźli się na polanie na której Duch swobodnie konsumował sobie jelenia. Spojrzał tylko na nich jakby chcąc się upewnić, że niczego mu nie zabiorą i wrócił do jedzenia.
- No to już wiem co dostaniesz ode mnie na urodziny. Kupię ci psa - zdecydował Shin nie mogąc powstrzymać się od śmiechu. - Zajmiesz się nim odpowiednio. Trochę wiary w siebie miej! - polecił mu, siadając na głazie.

Hiroto

- Nie wiem czy to można nazwać ucieczką. Po prostu zrezygnowałem z nauczania, by potem do niego wrócić - wyjaśnił po krótce, po czym już nie skomentował jego słów na temat jego skomplikowanego życia. Tak, Kyousuke nie miał bladego pojęcia jak bardzo skomplikowane ono było.
- Żeby dojść do takich wniosków musisz mieć otwarty umysł - rzucił po chwili. - No wiesz trzeba spojrzeć na eliksir pod innym kątem. Czemu on będzie służył? Zatruwaniu życia innym... no i jak masz zatruwanie, to musi być coś trującego - wyjaśnił spokojnie.
- Kyou-chan zaufaj mi... ja potrafię sobie znaleźć odtrutki na takie eliksiry, poszukaj innego sposobu na moje cierpienie - zaproponował mu od niechcenia.

Unknown pisze...

[Nie ma sprawy, hah a jednak nie tylko mnie dopadła klątwa blogspota xD]

- Nie, ale szczerze? Wolę mieć do czynienia ze wściekłością Kanzakiego niż kury - wyjaśnił swój tok myślenia. - Dlatego... rozważ raz jeszcze rozwalenie szafki - zaproponował znowu.
- Będzie problem... bo ja nawet nie będę w stanie ci powiedzieć czy to jest serce mrówki czy nie... jak wygląda serce mrówki? - zamrugał kilkakrotnie patrząc na Kyousuke niewyraźnie.
- Może znajdę jeszcze coś innego... - zaproponował znów wertując księgę, ale ta nie chciała podać mu nic lepszego.
- Obawiam się, że nasze szczęście właśnie się skończyło...
Ryu

- Nie żartuję - odparował Sawada. - Kupię ci pieszka i będziesz się nim ładnie zajmował. Poradzisz sobie jestem pewien, że będziesz dla niego dobrą mamusią - rozsiadł się wygodniej.
- Duch... nie jesteśmy głodni - rzucił, kiedy wilkor przyniósł im po kawałku mięsa jelenia. - To miło z twojej strony, ale dzisiaj nie jesteśmy głodni - wyjaśnił łagodnie.
Shin

- Bo śmieszy mnie twoja złość Suke-chan - zdecydował się tym razem wybrać drugą część jego imienia i również dodać ten przyrostek 'chan'.
- Pasuje do ciebie 'chan', więc chyba powinieneś zacząć się do tego przyzwyczajać, bo podejrzewam że trudno mi będzie się odzwyczaić od tego jakże cudownego zdrobnienia - wyjaśnił nie mogąc powstrzymać się od śmiechu. Poklepał go tylko przyjaźnie po głowie.
- Zmarszcze się dorobisz jak będziesz tak kipiał - dodał jeszcze siadając już za biurkiem i zaczynając sprawdzać eseje.
Hiroto

Unknown pisze...

[Klątwa i owszem xD Ale nie ograniczajmy się do Sakuranu, mnie ten problem występuje już gdzie indziej też... dlatego staram się sprawdzać czy komentarz dotarł xD Choć nie zawsze mi się chce xD Ja ci powiem... to jest klątwa dla tych co piszą ze mną muhahaha xD]

- Moglibyśmy wyłapać mrówki i je rozkroić... tylko czy odnajdziemy w nich serce? To dobre pytanie... bo nie mam pojęcia jak to wygląda. Matko...czemu nie mamy czegoś takiego jak biologia składników eliksirów - żachnął się chcąc od razu udoskonalać system nauczania, a co będzie się ograniczał.
- Więc jednak jesteś za rozwalaniem? - spojrzał na chłopaka, odkładając na bok swoją różdżkę. - No to jedziemy... - stwierdził, że jednak różdżka mu się przyda. Podważył nią sobie drzwiczki chcąc je wywarzyć.
Ryu

- Przepraszam ty tu nic do gadania nie masz Kyousuke, to ja prezent będę ci robił - przypomniał mu wesoło. - A prezentu nie wypada nie przyjąć - dodał zaraz, grożąc mu palcem przed nosem.
Pogłaskał Ducha za uszkiem, oddając mu posiłek. Wilkor spojrzał jeszcze na Kyousuke jakby zastanawiając się czy ten zasłużył na podział zdobyczy, po czym pomerdał ogonem i polizał chłopaka po policzku, wracając do swojego jedzenia.
- Nie zawsze się udaje. On jest uparta bestia czasami - westchnął ciężko Shin. - Ale z drugiej strony... moja przyjaciółka powiedziałaby, że to takie urocze...
Shin

- Co w tym śmiesznego - zastanowił się, wciąż pozostając spokojnym, mimo całego wzburzenia Kyousuke które go osobiście śmieszyło. - Ta twoja złość Suke-chan. Złość na coś tak dziecinnego - rzucił okiem na pierwszy esej i wstawił na nim nędznego, by wczytać się w drugi, znacznie bardziej skomplikowany.
- Te teksty wbrew pozorom są prawdziwe, wiesz? O już masz zmarszczki na czole. To od tego ciągłego gniewu - uniósł wzrok znad tekstu. - Nie przesadź z tą krwią.
Hiroto

Shiki pisze...

-tak życie jest pełne niespodzianek...-zasmial się.-no cóż...z nauczycieli na pewno Hiroto.-zamyslil się.-a z uczniów sam nie jestem pewny ale większość chyba już kogoś ma. A Hiro-chan jest wolny.-zachichotal.

Shiki pisze...

-JA?! HIRO-CHANA?!-zaśmiał się.-nie...ja już kogoś mam ale sądziłem że już cała szkołą wie...no nic to dobrze...mam mojego małego narzeczonego.-dotknął kolczyka.-Hiroto jest wolny i do wzięcia.

Shiki pisze...

-wybacz ale nie powiem ci kto jest tym szczesciarzem.-uśmiechnął się.-nie wiem gdzie byłeś ale jesteś w tyle z informacjami.

Shiki pisze...

-ta ktoś z sakuranu...resty domyśl się sam...ponoć nie tak trudno...-westchnął.

Unknown pisze...

[Znów mi to zrobiło ;(]

Ryu odruchowo pokręcił przecząco głową, nie przyjmując pomocy. Rozpoczął majstrowanie przy szafce, by w końcu po kwadransie spojrzeć na Kyousuke.
- Dobra, pomóż - przyznał się tym samym do pewnego rodzaju własnej porażki. - Mam tylko nadzieję, że w tej szafce są eliksiry, a nie krew... - wymamrotał.
Ryu

- Jedyne co mogę zobaczyć do biednego właściciela pieska. Myślę, że on obdarzyłby cię miłością jakiej jeszcze nigdy nie zaznałeś - poklepał chłopaka po ramieniu.
- Ja również nie nazwałbym go uroczym... ale wiesz moja przyjaciółka ma trochę nie równo pod sufitem - wyjaśnił skrupulatnie.
- Podobno wilkorów nie da się oswoić, wiesz? - spojrzał na niego. - Duch wydaje się być inny... może to dlatego, że jest ze mną od początku? - zastanowił się. - Może dlatego, że nigdy nie próbowałem go przekonać do wegetarianizmu - dodał ze śmiechem.
Shin

- Dlaczego to cię tak wkurza, Kyou? - spojrzał na niego uważniej. - Najlepiej znaleźć wymówkę dla swojej złości i zwalić to na innych, co nie? Ale spójrz na siebie. Myślisz, że czemu inni tak kochają zdrabniać twoje imię? Właśnie dlatego, że się tak złościsz. Natura ludzka jest perfidna - wystawił kilka negatywnych ocen, by wstać i podejść do jego eliskiru. Spojrzał na jego kolor i zapach po czym pokiwał głową z uznaniem.
- Powyżej Oczekiwań cię zadowoli? - zapytał chłopaka, jakby ten miał jakiś wybór.
Hiroto

Unknown pisze...

[Nie szkodzi ja też dopiero co tu wróciłam ^^ Bo ja jestem jak ninja... pojawiam się i znikam :)]

Ryu spojrzał na jej zawartość i westchnął ciężko.
- Chyba mamy pecha - wymamrotał, pokazując Kyou, że szafka jest pełna buteleczek z krwią. - Może ma podwójne dno - Ryu powyciągał całe zapasy mężczyzny i popukał w szafkę, która się obluzowała. - Bingo - wyciągnął dno.
Ryu

- Z czym ci się miłość kojarzy? - zapytał go zaraz Shin. - Wiesz ja też nie mam jakichś cudownych z nią wspomnień związanych - dodał po chwili namysłu. - Ale jeszcze na tyle mi nie obrzydła.
- A trzeba było zapytać... ja zawsze pytam bo to ciekawe historie zawsze są. Ale wiesz... być może chciała poderwać geja? - zaproponował ze śmiechem.
- Nom cóż... najwyraźniej wilkory też coś czują - dodał przeciągając się lekko. - Okay. Pożywiony jest, możemy wracać.
Shin

- No pewnie. Widzisz nie byłbym sobą, gdybym tego nie robił Kyou-chan - poczochrał go po włosach nie mogąc się powstrzymać.
- W porządku, trzymaj tak dalej a wystawię ci co najmniej powyżej oczekiwań na koniec - oznajmił spoglądając w dziennik. Co prawda Kyou nie miał obiecujących ocen, ale powoli zaczynało się coś zmieniać. Na lepsze.
Hiroto

Unknown pisze...

[Też tak mam xD]

- Cholera... a może podwójne dno podwójnego dna? - zaproponował, ale nie wierzył już w aż takie szczęście.
- Chyba będzie trzeba zrobić rosół - zrezygnowany oparł się ciężko o szafkę. - A może upozorujemy wypadek? Jakaś śmierć czy coś...
Ryu

- Wielce zakochana nastolatka podczas opowiadania jej popłakałaby się kilka razy i mówiła takim tonem, że nikt by jej nie zrozumiał - oddał mu nieśmiertelnik, zakładając go z powrotem na szyję chłopaka.
- Ale niektórzy twierdzą, że pielęgnowanie wspomnień pozwala żyć dłużej osobie, której już z nami nie ma. Więc nigdy o nim nie zapominaj - uśmiechnął się do niego lekko.
- Okay - Shin poklepał Ducha po łebku, kiedy spokojnym krokiem zaczęli wracać do Sakuranu. - Więc teraz biblioteka - zdecydował spokojnie. - Zrobimy dla ciebie mapę.
Shin

- W porządku - Kanzaki nie miał nic przeciwko temu. - Mam w gabinecie mufinki i herbatę. Co ty na to? - zaproponował, zbierając eseje do teczki i ruchem różdżki sprzątając całą salę raz jeszcze.
- Chodź - objął go ramieniem i delikatnie popchnął w stronę wyjścia. Jego gabinet nie był położony wyjątkowo daleko, więc po kwadransie już parzył herbatę dla chłopaka i częstował go mufinkami.
- To historia z moich lat szkolnych w Hogwarcie. Z przyjaciółmi wypróbowywaliśmy mój najnowszy eliksir, ale że już dużo niewypałów było nikt nie chciał być królikiem doświadczalnym - przyznał ze śmiechem. - Więc zdecydowałem, że nic mi nie szkodzi. Raczej nie kipnę, bo Shiki będzie czuwał - wzruszył ramionami. - Drugim królikiem została profesor McGonagal. Zamienieliśmy się ciałami - podrapał się po głowie. - Być kobietą... zwłaszcza taką kobietą... jest być strasznie - zakończył.
Hiroto

Unknown pisze...

- A może posuniemy się o krok dalej i zanim zaczniemy kombinować z własną miksturą, która może nam nie wyjść... sprawdzimy prywatne zasoby Kanzakiego w jego gabinecie? - zaproponował wzdychając ciężko, po czym popatrzył na kurę.
- Chociaż ja nie mam nic przeciwko kurze na kolacji - dodał, a kura zaczęła gdakać oburzona tym pomysłem.
- Zamknij się, bo ci gardło poderżnę już teraz - rzucił chłodno, zaglądając przez ramię Kyou.
- A może zaklęcie... - poddał pomysł Kyou drugiemu przemyśleniu. - Hm tak może jednak tak.
Ryu

- Nie ma problemu. Cała przyjemność po mojej stronie. Tylko nie rozprowadzaj tej informacji po całej szkole. Wystarczy, że już Amakusa ma drugą mapę... - skrzywił się lekko.
- A tak w ogóle to uważaj na Furuyamę, on uwielbia zaglądać w swoją mapę i wyłapywać delikwentów. Bo ma swoją... - podrapał się po głowie. - Choć ostatnio jest zbyt zajęty by to robić - dodał śmiejąc się pod nosem.
Shin

- No przepraszam, sam byłem królikiem doświadczalnym - obruszył się Hiroto, po czym wywrócił oczyma.
- Było interesująco. Mieliśmy odpowiedzi do testów na pół roku, do tego powstawiałem same dobre oceny - roześmiał się serdecznie. - A pani profesor miała okazję do zbliżenia się do Shikiego, w którym się bujała. Shiki mówił, że ciągle go za tyłek łapała - dodał wciąż chichocząc pod nosem.
- h szlaban... cóż wycieczka do Zakazanego Lasu i tropienie wilkołaka - wyjaśnił spokojnie. - Kara była dość interesująca. Potem też otrzymywałem przez kolejne lata osobne testy... trudniejsze niestety - westchnął. - Ale zabawa była przednia. Warto było.
Hiroto

Unknown pisze...

- Ok, no to szukamy zaklęcia - Ryu zanurzył nos w jeszcze innej książce. - Tu coś jest - pokazał mu zaklęcie, po czym spojrzał na kurę.
- Będziesz kurą doświadczalną - uśmiechnął się do kurczaka radośnie.
- Poza tym jak już wszystko padnie, jestem za włamaniem do gabinetu Kanzakiego - dodał jeszcze.
Ryu

- Furuyama się zaręczył ostatnio, więc nie powinieneś się dziwić, że jest milszy. Jest po prostu szczęśliwy i nie ma czasu na takie bajery jak szukanie delikwentów po nocach. Jest zwyczajnie zajęty czymś innym - wyjaśnił mu swobodnie Shin.
- Poza tym... Furuyama wie, że mam taką mapę - dodał i wzruszył ramionami. - Nie wie tylko, że ją kopiuję i rozprowadzam po przyjaciołach - dodał ze śmiechem.
Shin

- Hm cóż... że tak powiem nie przeszkadzało mi to, ale z drugiej strony żałowalem, że to nie ja jestem na jej miejscu - przyznał szczerze.
- Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi od dawna... i mieliśmy okres, że byliśmy razem, ale teraz znów powróciliśmy do najlepszych przyjaciół. To nam wychodzi najlepiej - przyznał bez bicia.
Hiroto

Unknown pisze...

- Hm... nie chyba nie - na wszelki wypadek Ryu również spróbował tego zaklęcia, ale i to nic nie zrobiło.
- Hm to może to drugie... albo oba na raz? - zaproponował biorąc się za drugie zaklęcie. To również nie wyszło.
- Ej a może ta sala jest przeciwzaklęciowa? - mruknął, choć wydało mu się to śmieszne.
- Tak, albo ktoś już was nakrył - odparł łagodnie Kanzaki, wyłaniając się z kanciapy.
Ryu

- No najwyraźniej nie potrafisz dobrze łączyć faktów - przyznał spokojnie Shin. - Ale mogę ci zagwarantować, że znasz jego narzeczonego. Mało tego mogę cię nawet zapewnić, że ten jego narzeczony działa na szkodę nauczycieli poprzez pewne działania - wywrócił oczyma.
- Duch widzimy się wieczorem, rób sobie co chcesz, tylko błagam nie gryź już Kanzakiego-senseia... i nie ścigaj się z nim...
Shin

- Zwariowałeś? Ja znałem reakcję Shikiego. Znienawidziłby mnie - roześmiał się serdecznie, opierając wygodniej o kanapę.
- Powiedzmy, że tak właśnie było - dodał po chwili, nie wdając się w szczegóły. - Tak lepiej że jesteśmy tylko przyjaciółmi, przynajmniej nie zajmujemy się sobą i ma kto was gnębić - puścił do niego oczko.
Hiroto

Unknown pisze...

- Ja od początku byłem za rosołem - odparował Amakusa, patrząc to na Kyou, to na Kanzakiego, to na kurę i jeszcze na wyłamane drzwi od szafki.
- Zgubiliśmy tylko przepis na rosół - podłapał grę chłopaka. - Może sensei zna jakiś dobry?
- Niszczenie czyjegoś mnienia też wchodzi w skład gotowania jak mniemam - mruknął chłodno Kanzaki, siadając w jednej z ławek uczniów. - Gotujcie dalej, ja chętnie popatrzę.
Ryu

- Mhm... Duch ma Kanzakiego za zagrożenie. Wiesz nie znosi jak ktoś urządza sobie polowania na jego terytorium - wyjaśnił spokojnie.
- Ale czekaj... bo ja nie wiem czy ty wiesz o wampirzej naturze profesorka - podrapał się po głowie. - A zresztą... w każdym bądź razie Kanzaki-sensei i Duch nie przepadają za sobą.
Shin

- Tę historię można ująć w trzech zdaniach. Byliśmy razem, potem ja postanowiłem zrezygnować z ciepłej posady profesorka od eliksirów i zniknąłem na pół roku, wróciłem, a Shiki miał już Saw....kogoś - klepnął się otwartą dłonią w czoło. - No zobacz... a nawet nic jeszcze nie wypiłem - roześmiał się serdecznie.
- Masz ochotę na piwo? Mam dziś dzień demoralizacji uczniów - wyjaśnił widząc minę Kyou.
Hiroto

Unknown pisze...

- Nie, nie. Ja tu posiedzę i poobserwuje wasze zmagania, w między czasie zastanawiając się nad szlabanem odpowiednim dla was - uśmiechnął się do nich słodko Kanzaki.
- Naprawdę możemy ukrucić kurę o łeb? - Ryu złapał zaklętego profesorka i uciszył go jednym ciosem w głowę. - Przestanie gdakać - wymamrotał. - Zabierajmy się za to drugie zaklęcie.
Ryu

- Kyou z jakiej planety ty się urwałeś, że ty nic nie wiesz! - Shin trzepnął chłopaka przez łeb. - Przecież każdy tu to wie, bo inaczej Kanzaki-sensei nie mógłby uczyć - wywrócił oczyma.
- Kanzaki jest w połowie wampirem. Nie wiem jak to możliwe, nie wnikam. Taki mutant z niego po prostu - wzruszył ramionami. - No i dlatego Duch go nie lubi.
Shin

- Dokładnie zniknąłem, bez znaku życia. Shiki nie miał pojęcia kiedy wróce i czy wrócę - przeciągnął się lekko, ziewając przy tym trochę. Wyciągnął z lodóweczki swojej prywatnej dwa piwa, jedno rzucając uczniowi.
- Proszę bardzo. Mocną głowę masz czy nie bardzo? - zainteresował się zanim otworzył swoje piwo.
Hiroto

Unknown pisze...

- Ty to rób, ja potrzymam kurę - Ryu ułożył kurczaka na biurku i spiorunował go wzrokiem.
- Myślę, że wilkor Shina ma lepszy gust niż kurczak, więc... - pokręcił przecząco głową. - Nawet nie tknąłby go palcem - westchnął przeciągle.
- Strzelaj zaklęciem, tylko nie zabij przy okazji.
Ryu

- Kyou, ale akurat o tym mówił Kanzaki, kiedy rozpoczynał tu naukę. Spałeś, czy wagarowałeś akurat na tych zajęciach, hm? - spojrzał na niego ze śmiechem krążącym gdzieś w jego tęczówkach. - Ja też nie, zwłaszcza że Kanzaki żyje, starzeje się... - wzruszył ramionami i pokręcił głową. - Nie wiem jakie ma z tego plusy - dodał zaraz wchodząc do biblioteki.
Shin

Hiroto skrzywił się lekko nie bardzo wiedząc jak odpowiedzieć na to pytanie.
- Hm tu właśnie wchodzimy na te obszary, o których rozmawiać nie będę - wyjaśnił spokojnie. - Po prostu nie miałem jak się z nim kontaktować - dodał po chwili namysłu upijając sporo piwa z puszki.
- Sprawdzimy twoją główkę w takim razie - dodał niemalże wesoło. - Ile jest w stanie znieść? Potem ci powiem jaki był twój rekord...
- Okay, Kyou-chan - spojrzał na ucznia. - Moja kolej, co chcesz robić w przyszłości?
Hiroto

Unknown pisze...

- Wyrzucę was za to ze szkoły! - krzyknął mężczyzna. - Już ja wam dam - burknął dalej, na co Ryu machnął ręką wypowiadając zaklęcie sprawiające, że mężczyzna został pozbawiony głosu.
- Ok... co teraz? - z westchnieniem pochylił się nad księgą. - Możeby odwrócić zaklęcie... i... - zaczął składać propozycję, ale była kura oburzyła się i zaczęła gwałtownie się szamotać.
- Dzisas człowieku! - chłopak spiorunował go wzrokiem. - Daj nam tu myśleć.
Ryu

- Do tego leki na niego nie działają, ale poza tym ma niezwykle dobry wzrok, słuch, siłę ponad ludzką, prędkość... więc są i plusy - wzruszył lekko ramionami. - Tylko nie wiem czy dla takich plusów chciałbym być wampirem - poddał to w wątpliwość i kiedy doszli do działu ksiąg zakazanych pomachał kobiecie pozwoleniem przed nosem. - Chyba jednak nie - dodał obserwując czy nikt nie patrzy. Dotknął posążku i chwilę później w ścianie pojawiły się schody. - Panie przodem - popchnął Kyou przed siebie.
Shin

- Może kiedyś, a może i nie - Hiroto wzruszył ramionami. Jakoś nie miał ochoty wyjaśniania tylu spraw na raz. - Zostawmy ten temat na razie - bardziej poprosił niż rozkazał.
- No pewnie, że wyzwanie. Kochany... jesteś zrodzony do wyzwań, tylko jeszcze nie zdajesz sobie z tego sprawy - poczochrał go po włosach, siadając wygodniej na kanapie.
- Dlaczego nie ma tu dla ciebie miejsca? Jesteś całkiem niezłym czarodziejem - żachnął się Hiroto. - Trochę pracy i mógłbyś zostać kim tylko chcesz - uśmiechnął się lekko. - Ale jeśli już chcesz wrócić do świata mugolskiego to też nie jest żadna zbrodnia. Więc? Jakie studia tam? - zainteresował się. - Mhm jaki to interes? Czego tak bardzo nie lubisz?
Hiroto

Unknown pisze...

Ryu zostawił mu wolną rękę, pilnując profesora, który wciąż nie wyglądał na zbyt zadowolonego.
- Poszukam tego eliksiru na pamięć...przyda się - zdecydował w końcu, przeglądając odrzucone przez Kyou eliksiry. - Bingo - rzucił po chwili, wyciągając jeden z nich.
Ryu

- Jak już coś ciekawego znajdziesz w księgach to daj znać - poprosił go Shin, otwierając przed Kyou drzwi do przytulnego pokoju. - Rozgość się - machnął różdżką wstawiając wodę na herbatę.
- Zaraz zabierzemy się do pracy - dodał wesoło.
Shin

- Zawsze możesz wymyślić sobie zawód, prawda? - zaproponował Hiroto. - No wiesz nikt ci nie broni zostać architektem w świecie mugoli i na dodatek używać do tego magii. Hm ale może w tym wypadku lepiej zostać dekoratorem wnętrz? Wiesz mniej osób by wiedziało o twoich magicznych zdolnościach, no chyba że znalazłbyś chętnych do przedsięwzięcia ludzi magicznych i założyłbyś własną firmę budowlaną - uśmiechnął się do niego szeroko. - Wiesz dla chcącego nie ma nic trudnego Kyou-chan... - wymsknęło mu się, ale nie zauważył tego. - Czym się zajmują twoim rodzice? Nie nudzisz mnie...
Hiroto

Unknown pisze...

- Hai, Hai - Ryu złapał buteleczkę i odczytał szybko sposób użycia, a następnie rzucił zaklęcie unieruchamiające na profesora. - No to chlust - zmusił go do otwarcia buzi, wlal mu kilka kropel eliksiru do środka i zmusił go do połknięcia, a profesorek zapadł w sen.
- Jak się obudzi nic nie będzie pamiętał z bycia kurą - klasnął radośnie w dłonie. - A nam się upiecze... chyba - spojrzał na obserwującego ich Hiroto.
Ryu

Shin przez chwilę go ignorował szukając odpowiednich stron w księgach. - Hm? - spojrzał mu w końcu w oczy, po czym wzruszył ramionami. - Tak, ja, a co? Aż tak łatwo mnie rozgryźć? - zapytał go z czystej ciekawości. - Przyznaję...specjalnie się z tym nie kryję... za mocno.
Shin

- Czyli praca za biurkiem... - zagwizdał cicho Hiroto, po czym uśmiechnął się lekko upijając łyk piwa. - Nie kręci cię siedzenie za biurkiem, co? Mnie by nie kręciło. Zresztą sam widzisz, na zajęciach nie potrafię wysiedzieć pełnej godziny za swoim biurkiem - żachnął się, po czym wzruszył ramionami. - Cóż... ale już zdecydowałeś jakie przedmioty chcesz ciągnąć, prawda? Więc jakieś tam kierunki ci po główce chodzą. Ten architekt nie jest zły. Buduj domy magom. Wymyśl coś oryginalnego.
Hiroto

Anonimowy pisze...

- Wy już mi lepiej nic nie naprawiajcie - Kanzaki wstał z miejsca i podszedł do swoich uczniów. Ryu w tym czasie zdążył odłożyć księgę z eliksirami na miejsce i dołączyć do Kyou. - Następnym razem, gdy tylko was nakryję na szperaniu u mnie w gabinecie bądź tutaj - Kanzaki spiorunował ich obu wzrokiem. - Posłużycie mi za przekąskę - dodał uśmiechając się do nich słodko. - Już was tu nie ma - machnął na nich dłonią, a Ryu zaczął pchać lekko Kyou do wyjścia.
- Upiekło się nam, ale lepiej wróćmy do sali szlabanowej zanim była kura zorientuje się, że nas nie ma - zaproponował.
Ryu

- Bo po nim zawsze wszystko gładko widać. No i nie potrafi się na mnie gniewać - wzruszył lekko ramionami Shin. - A to mi wciąż and wciąż powtarza, że mam nikomu o nas nie mówić i tak dalej - wywrócił oczyma, rozkładając pusty pergamin na stole. - Dobra, po pierwsze musimy nanieść na ten pergamin mapę całej szkoły - zdecydował, rozkładając też swoją mapę ze wszystkimi tajnymi przejściami.
Shin

Hiroto westchnął ciężko, po czym podrapał się po głowie.
- Nauczanie to nie jest jedyna moja robota - wyjaśnił spokojnie, uznając że w sumie mu nie zaszkodzi. Dolał piwa Kyou i otworzył sobie nową puszkę upijając od razu porządny łyk. - W mojej drugiej pracy nie siedzę za biurkiem. To raczej praca polegająca na tropieniu zwierzyny... tak mógłbyś tak to ująć. Tropienie zwierzyny i szybka eliminacja - uśmiechnął się krzywo. - Zabijam niesforne wampiry. Te, które sprawiają problemy i nie respektują umowy zawartej z ludźmi - wyjaśnił spokojnie. - Toteż użeranie się z bachorami jest miłą odmianą, taką mógłbym rzec nawet nie stresująca w ogóle pracą. Taki odpoczynek - pstryknął go w nos. - Faktycznie... więc co? Gramy w wódka czy pytanie? - uniósł lekko brew. - Wybierasz wódkę, ty pijesz, wybierasz pytanie, ja - dodał wyczarowując kieliszek i wykładając na biurko kilka butelek wódeczki.
Hiroto

Unknown pisze...

- Wy już mi lepiej nic nie naprawiajcie - Kanzaki wstał z miejsca i podszedł do swoich uczniów. Ryu w tym czasie zdążył odłożyć księgę z eliksirami na miejsce i dołączyć do Kyou. - Następnym razem, gdy tylko was nakryję na szperaniu u mnie w gabinecie bądź tutaj - Kanzaki spiorunował ich obu wzrokiem. - Posłużycie mi za przekąskę - dodał uśmiechając się do nich słodko. - Już was tu nie ma - machnął na nich dłonią, a Ryu zaczął pchać lekko Kyou do wyjścia.
- Upiekło się nam, ale lepiej wróćmy do sali szlabanowej zanim była kura zorientuje się, że nas nie ma - zaproponował.
Ryu

- Bo po nim zawsze wszystko gładko widać. No i nie potrafi się na mnie gniewać - wzruszył lekko ramionami Shin. - A to mi wciąż and wciąż powtarza, że mam nikomu o nas nie mówić i tak dalej - wywrócił oczyma, rozkładając pusty pergamin na stole. - Dobra, po pierwsze musimy nanieść na ten pergamin mapę całej szkoły - zdecydował, rozkładając też swoją mapę ze wszystkimi tajnymi przejściami.
Shin

Hiroto westchnął ciężko, po czym podrapał się po głowie.
- Nauczanie to nie jest jedyna moja robota - wyjaśnił spokojnie, uznając że w sumie mu nie zaszkodzi. Dolał piwa Kyou i otworzył sobie nową puszkę upijając od razu porządny łyk. - W mojej drugiej pracy nie siedzę za biurkiem. To raczej praca polegająca na tropieniu zwierzyny... tak mógłbyś tak to ująć. Tropienie zwierzyny i szybka eliminacja - uśmiechnął się krzywo. - Zabijam niesforne wampiry. Te, które sprawiają problemy i nie respektują umowy zawartej z ludźmi - wyjaśnił spokojnie. - Toteż użeranie się z bachorami jest miłą odmianą, taką mógłbym rzec nawet nie stresująca w ogóle pracą. Taki odpoczynek - pstryknął go w nos. - Faktycznie... więc co? Gramy w wódka czy pytanie? - uniósł lekko brew. - Wybierasz wódkę, ty pijesz, wybierasz pytanie, ja - dodał wyczarowując kieliszek i wykładając na biurko kilka butelek wódeczki.
Hiroto